Menu Zamknij

Pracownik socjalny potrzebny od zaraz

Na 21 listopada przypada Dzień Pracownika Socjalnego. Z tej okazji Mazowieckie Centrum Polityki Społecznej zorganizowało konferencję – forum, które stało się przestrzenią do dyskusji o perspektywach i barierach rozwoju usług społecznych na terenie Mazowsza.

Na koniec 2021 roku pierwszy raz od pięciu lat odnotowano spadek liczby osób wśród pracowników socjalnych (nieznacznie – o 0,1 proc.). Według danych z końca 2021 roku, na Mazowszu zatrudnionych w tym zawodzie było wówczas 2 384 osób. Spadek widoczny jest przede wszystkim w regionalnej części województwa, obszar metropolitalny notuje minimalny wzrost.

Jak dotąd można było na Mazowszu obserwować zwiększenie zatrudnienia w ośrodkach pomocy społecznej. W najnowszych danych widać początek zjawiska, którego można się spodziewać, dlatego warto już na nie reagować. Powodów jest kilka, ale obecna sytuacja w kraju nie wróży poprawy tego zjawiska.

Nadal stoi przed nami wiele wyzwań związanych np. ze starzeniem się mieszkańców, rosnącą potrzebą opieki nad osobami bezradnymi i niesamodzielnymi, pomocą osobom z uzależnieniami czy problemami psychicznymi. To tylko kilka z kilkudziesięciu pilnych i ważnych potrzeb społecznych, na które musimy w najbliższych latach odpowiedzieć. Mam wielką nadzieję, że takie konferencje, jak ta będą początkiem zmian zarówno w kwestii prawnej, finansowej czy pomocy codziennej. Żyjemy w czasach dynamicznych przemian społecznych, dlatego tak ważne jest, by reagować na problemy człowieka oraz wykorzystywać jego potencjał

– powiedział na otwarciu konferencji Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego.

Zawsze, wszystkie ciepłe słowa na temat pracownika socjalnego mnie lekko dystansowały, ponieważ zawód ten jest bardzo trudny. Na przestrzeni lat zaobserwowałam dwie postawy w stosunku do tego zawodu: albo odchodzi się szybko, albo tkwi się w nim do momentu emerytury. Choć ten zawód ma dość długą historię, aby mógł się nadal rozwijać, musi się opierać na filarach: prawie, kształceniu, etyce i trosce o pozycję tego zawodu

– podkreśliła w trakcie swojego wystąpienia dr Joanna Staręga-Piasek,  polityk i działaczka społeczna, była wiceminister pracy.

Z jednej strony wyzwania, z drugiej – nowe narzędzia

Wystąpienia ekspertów oraz panele dyskusyjne z udziałem teoretyków i praktyków polityki społecznej w trakcie konferencji poruszyły wiele istotnych kwestii. Była m.in. mowa o wsparciu i budowaniu kompetencji profesji społecznych oraz sposobach wzmacniania wspierających i budowaniu kompetencje profesji społecznych. Podczas paneli poruszane były aktualne tematy, rodzące wyzwania przed pracownikami socjalnymi, np. migracje i polityka na rzecz uchodźców czy nowy sposób zarządzania jednostkami pomocy społecznej w oparciu o dowody w polityce społecznej, a także technologie w planowaniu, projektowaniu, dostarczaniu i ocenie usług społecznych. Nie zabrakło również tematu deinstycjonalizacji i rozwoju usług środowiskowych.

Deinstytucjonalizacja – trudne słowo

Czym jest deinstycjonalizacja? To nic innego jak alternatywa dla domów pomocy społecznej i innych ośrodków długoterminowej opieki całodobowej. W tym wypadku chodzi o odwrócenie tendencji do „koszarowania ludzi” w instytucjach stacjonarnych (całodobowych), w których podopiecznym trudniej funkcjonować niż w mniejszych formach lub miejscu zamieszkania. Coraz częściej mówi się o tym, że zmiany powinny iść w kierunku reinstytucjonalizacji niż deinstytucjonalizacji, bo istnienie niektórych placówek jest koniecznością. Ważniejsze staje się, w jakim kształcie i na jakich zasadach mają działać.

Gdy mówimy o deinstytucjonalizacji, mamy na myśli przede wszystkim seniorów, osoby z niepełnosprawnościami, osoby z problemami zdrowia psychicznego w kryzysie bezdomności czy dzieci pozbawione opieki rodziców biologicznych – dzieci w pieczy zastępczej. Ten obszar usług społecznych nie powinien więc czekać kolejne lata na zmiany. Jednak proces wymaga współpracy na wielu poziomach.

Zbudować na nowo pracownika socjalnego

Prof. Mirosław Grewiński z Uczelni Korczaka w Warszawie w trakcie konferencji zwrócił uwagę na problemy kadrowe.

Trzeba zmienić paradygmat myślenia o polityce społecznej jako inwestycji, która się zwróci, a zacząć więcej mówić o tym, że wymaga ona od nas pewnego nakładu. Ważne jest, by to właśnie usługi społeczne stały się znaczące. Należy odejść od świadczeń pieniężnych na rzecz usług środowiskowych w miejscu zamieszkania, co jest wpisane w szerszy proces deinstytucjonalizacji. Spróbować zbudować w gminach taki katalog usług, które będą dostępne w miejscu zamieszkania – bliżej obywatela. Trzeba dzisiaj inwestować w zawody pomocowe, bo za chwilkę nie będzie komu pracować i komu dostarczać tych usług społecznych. Musimy bardzo inwestować w proces edukacyjny, ale też wypracować wynagrodzenia i prestiż zawodów, uporządkować służby publiczne, społeczne i socjalne, bo one wszystkie wymagają potrzebnych inwestycji

– mówił w swoim wystąpieniu prof. Mirosław Grewiński.

I tu pojawia się kolejny problem. Dzisiaj widzimy trend niechęci do zawodów związanych z pomocą społeczną, który z pewnością trzeba powstrzymać. Ludzie młodzi nie wykazują chęci podjęcia pracy w tym obszarze. Systematycznie spada zainteresowanie kierunkami związanymi z pracą socjalną, jak i polityką społeczną.

Dr Joanna Lizut (Uczelnia Korczaka) podkreślała, że mimo obecnej sytuacji głęboko wierzy w to, że są ludzie, którzy nie tylko szukają źródła zarobku, ale przede wszystkim kierują się chęcią pomocy innym.

Szybko trzeba odpowiedzieć na to zjawisko pokazując m.in. akcje, które zobrazują dobre strony tego zawodu – satysfakcję z tego, że realnie wpływamy na czyjeś życie. W jaki sposób zatrzymać tych którzy są? To nie jest kwestia tylko wynagrodzeń, ale i warunków pracy tj. infrastruktury towarzyszącej samej pracy – dodatkowej ochrony czy benefitów. Innym elementem są relacje z tymi, którzy są, a tymi, którzy mogą pojawić się w tym systemie. Trzeba zwrócić uwagę na kwestie związane z wypaleniem zawodowym. Aktywność takich pracowników można przenieść na przykład na pole szkoleń nowych osób

– zaznaczyła dr Joanna Lizut.

Podobne opinie słyszymy również wśród pracowników pomocy społecznej.

Wspieramy nie tylko podopiecznych, ale i ich rodziny. Musimy mieć wykształcenie wyższe kierunkowe, szkolenie, wiedzę z każdej dziedziny życia i musimy być na bieżąco z tym, co się dzieje w kraju. Tymczasem nie mówi się powszechnie o tym, co robią pracownicy socjalni, ani o tym, co na co dzień dzieje się w ośrodkach pomocy społecznej. Pracownicy socjalni istnieją w mediach przy okazji interwencji – często w negatywnym świetle. A przecież pracownicy socjalni bardzo się obecnie profesjonalizują i starają się wyjść naprzeciw wielu problemom społecznym. Te ośrodki, które rozwinęły swoją działalność, to ośrodki otwarte na całą społeczność lokalną. Status danej osoby nie ma tu znaczenia. Często ośrodek to nie miejsce, gdzie przychodzą ludzie biedni, tylko miejsce, gdzie po prostu przychodzą ludzie z różnymi problemami czy potrzebami

– powiedziała Joanna Cieślik, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Przasnyszu.

Jarosław Adamczuk, dyrektor centrum wspierania rodzin „Rodzinna Warszawa” podkreślił, że kwestie związane z pomocą społeczną wymagają zmiany.

Tego typu konferencje są bardzo potrzebne – gromadząc bardzo dużą liczbę osób, które zajmują się pomocą społeczną, pokazują szerokiemu gronu nowe trendy. Ale też jeśli będą odbywać się regularnie, są szansą na to, że zmiany będą postępować szybciej i będą bardziej efektywne, ponieważ tego typu wydarzenia są doskonałą okazją do wymiany doświadczeń.

Krzywdzący stereotyp

Niestety, dziś utrwaliła się niepochlebna opinia na temat zawodu pracownika socjalnego, która nie tylko przyczynia się do drastycznego spadku popularności tej pracy, ale również krzywdzi tych już zaangażowanych.

Pomoc społeczna kojarzy się tylko z wydawaniem zasiłków, co jest ogromnie krzywdzące dla pracowników tych służb. Tymczasem pomagają oni np. osobom w kryzysie bezdomności odzyskać godne życie, znaleźć pracę, dach nad głową, podnieść się z uwikłania z uzależnienia

– podkreśliła w swoim wystąpieniu dr Joanna Staręga-Piasek.

W Polsce od 30 lat mamy pomoc społeczną. Jednak część społeczeństwa przyzwyczaiła się do nazywania pracowników socjalnych opiekunkami/opiekunami i wymaga, by ktoś ich wyręczał w różnych życiowych kwestiach

Pracownik socjalny ma towarzyszyć, dać przysłowiową wędkę – podsunąć pomysł, jak tę wędkę zrobić, a nie złowić rybę za kogoś

– wyjaśnia Joanna Cieślik.

Rozwój to konieczność  

 Chcemy jako władze regionu z jednej strony zadbać o rozwój Mazowsza: o bezpieczeństwo, miejsca pracy, infrastrukturę, edukację, usługi społeczne i zdrowotne, możliwość rozwoju każdego mieszkańca. Z drugiej zaś – otoczyć jeszcze lepszą opieką osoby, które z różnych powodów, w wyniku różnych sytuacji kryzysowych potrzebują wsparcia

– powiedział Adam Struzik w trakcie konferencji.

W trakcie konferencji wszyscy uczestnicy byli zgodni, że trzeba powstrzymać utrwalający się trend niechęci do tego zawodu. Jesteśmy społeczeństwem starzejącym się i za chwilę każdy z nas będzie tej pomocy potrzebować. A w obliczu topniejącej liczby pracowników socjalnych – ten problem niedługo może nas przerosnąć. Dlatego tak ważną kwestią jest nie tylko budowanie pozytywnego wizerunku pracownika socjalnego w społeczeństwie, ale i większe dofinasowanie tego zawodu.

Mamy tak zorganizowany system edukacji, że edukujemy się do pracy zawodowej, a nie do starości – do starości trzeba się przygotować. Drugą kwestią jest edukacja do bycia ze starością, która powinna dotyczyć naszych dzieci. Ludzie często izolują dzieci od dziadków. Kolejną kwestią jest włączenie aktywności lokalnych, bo nie ma takiego systemu, który mógłby ogarnąć opiekę w 100 proc.

– dodał Jarosław Gnioska, dyrektor Centrum Alzheimera w Warszawie.

oprac. Maryla Pałasz

Opublikowano wArchiwum, Archiwum

Powiązane