Menu Zamknij

“Razem możemy zrobić więcej” – rozmowa z Iwoną Paszkiewicz, Prezesem Zarządu Fundacji „follow Me”

Zapraszamy do lektury i poznania dlaczego warto pomagać na przeróżnych polach działania.

Na zdjęciu Pani Iwona PaszkiewiczFoto: Iwona Paszkiewicz (w środku)


– Przede wszystkim chciałbym pogratulować wyróżnienia „Znakiem Jakości Ekonomii Społecznej i Solidarnej 2019”, jakie w tym roku przyznało Fundacji „follow Me” Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Ten prestiżowy certyfikat otrzymaliście Państwo w kategorii „Sukces Rynkowy” za – jak czytamy w uzasadnieniu – „łączenie z powodzeniem działalności ekonomicznej ze społecznym zaangażowaniem”… Jak odbiera Pani to wyróżnienie i czym według Pani jest sukces rynkowy oparty na społecznym zaangażowaniu?

– Bardzo się cieszę z tego wyróżnienia i chciałabym za nie gorąco podziękować. Kiedy prawie 25 lat temu stawialiśmy z mężem pierwsze kroki w biznesie, nie mogliśmy przypuszczać, że dziś będziemy zarządzać prężnie rozwijającą się grupą firm i że w tak dużej skali będziemy wspierać lokalną społeczność. Fundację „follow Me” powołaliśmy do życia w 2016 roku, przede wszystkim po to, by móc lepiej koordynować podejmowane przez nas działania w ramach społecznej odpowiedzialności biznesu. Dzięki jej działalności udało nam się zrealizować wiele ciekawych projektów…

– Czuje się Pani bardziej biznesmenką czy społeczniczką?

– Tych dwóch rzeczy nie da się rozdzielić. Myślę, że sukces jaki odnieśliśmy, w dużej mierze zawdzięczamy właśnie temu, że jesteśmy firmą odpowiedzialną społecznie. Dla nas wartością jest człowiek sam w sobie oraz środowisko, w którym żyje. Mieszkańcy to widzą i doceniają, dlatego tak wielu z nich zostaje naszymi klientami. Doskonale zdają sobie sprawę z tego, że pieniądze wydane u konkurencji trafią na konto zagranicznych korporacji, zaś te – przeznaczone na zakupy w naszych sklepach, w pewnej części wrócą do tutejszej społeczności m.in. za sprawą Fundacji „follow Me”. Jesteśmy dużą firmą lokalną zatrudniającą ponad 200 osób, jednym z największych pracodawców prywatnych w powiecie zwoleńskim. Prawie każdy mieszkaniec zna kogoś, kto u nas pracuje.

Na co dzień staram się łączyć obie te role. Mój mąż Grzegorz odpowiada za rozwój firmy, podejmuje ważne decyzje strategiczne odważnie realizując kolejne cele, a ja odpowiadam za rozwój osobisty współpracowników, za marketing i wizerunek naszej firmy na rynku. Uzupełniamy się w naszych działaniach, a zdobyte doświadczenie pozwala nam na pokonywanie trudności i realizację marzeń. Pomagają nam nasze dzieci: Angelika i Kacper, które ciągle jeszcze się uczą, ale biorą z nas przykład i z naszego zaangażowania czerpią motywację do pracy społecznej.

– Prowadzona przez Panią fundacja została założona po to, by pomagać lokalnej społeczności. Na czym polega ta pomoc i jaki jest jej cel?

– Nasze zaangażowanie w rozwój lokalnej społeczności jest skierowane do różnych grup społecznych. Fundacja, podobnie jak grupa Lobo, wspiera nie tylko dzieci i młodzież, ale
i osoby w wieku senioralnym. Organizujemy zbiórki dla potrzebujących, koncerty dla lokalnej społeczności, różnego rodzaju imprezy okolicznościowe: biegi sportowe czy festyny. Jesteśmy inicjatorem, partnerem i sponsorem większości wydarzeń o charakterze społecznym, kulturalnym i sportowym odbywających się w naszym powiecie. Dzieje się tak dlatego, że Zwoleń to miasto  nieduże, niespełna 10-tysięczne. Jesteśmy tu jedyną fundacją, dlatego nie możemy skupiać się tylko na jednym, konkretnym  działaniu. Lokalna społeczność ma wiele potrzeb, a nam bardzo zależy na tym, żeby rozwijała się na różnych płaszczyznach. W efekcie podejmujemy tak wiele inicjatyw, że niektórymi z nich nie mamy czasu nawet się pochwalić.

– Dlaczego uważa Pani, że warto pomagać? Skąd bierze się w człowieku taka potrzeba?

– Myślę, że prawie każdy z nas ma w sobie potrzebę pomagania, tylko nie każdy pozwala jej dojść do głosu. Ktoś kiedyś powiedział, że „pomaganie to element naszego człowieczeństwa”.  Działania fundacji kierujemy do naszych bliskich, współpracowników i ich rodzin, klientów. W pewnym sensie czujemy się za nich odpowiedzialni. Chcielibyśmy żeby się rozwijali, mieli dostęp i możliwość korzystania z tych obszarów życia społecznego, które mają do swej dyspozycji ludzie mieszkający w dużych aglomeracjach. Wbrew pozorom pomaganie wcale nie jest trudne. Czasem wystarczy dać komuś przykład, innym razem kogoś zachęcić, a niekiedy wystarczy tylko rozmowa i wiara w możliwości drugiego człowieka. To ONA daje odwagę i chęć do działania.

– Kilkanaście kilometrów od Zwolenia  gdzie działacie jako fundacja, w miejscowości Huta, znajduje się Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla dzieci niepełnosprawnych intelektualnie i ruchowo, w którym realizujecie projekt pod nazwą „Terapeutyczny Ogród Zmysłów”. Co to za inicjatywa?

– Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Hucie to miejsce niezwykłe, w którym uczy się setka wychowanków w różnym wieku, poczynając od przedszkolaków, a kończąc na osobach dorosłych do 25 roku życia. Współpracę z ośrodkiem rozpoczęliśmy w 2016 roku, kiedy  poproszono nas o zorganizowanie dla dzieci Charytatywnego Biegu Mikołajkowego. Gdy już poznaliśmy z mężem to miejsce, a zwłaszcza osoby tam pracujące i dzieci pozostające pod opieką tej placówki, wiedzieliśmy, że musimy im pomóc. Bardzo zależało nam na tym, by pokazać światu, że to miejsce istnieje i że potrzebuje pomocy. We współpracy z kierownictwem ośrodka zrealizowaliśmy na początku kilka małych projektów, przeżyliśmy kilka wspólnych wydarzeń, aż pojawił się pomysł, a w ślad za nim decyzja, że stworzymy dla wychowanków ośrodka przestrzeń, w której będą mogli spędzać czas, rozwijać się i rehabilitować. Tak zrodził się „Terapeutyczny Ogród Zmysłów”…

Zainteresowaliśmy tym pomysłem również inne firmy prywatne działające w naszym regionie, dzięki czemu mogliśmy uruchomić inwestycję. Na rozległym terenie wokół ośrodka powstał m.in. „Ogród Smaków”, w którym dzieci uczą się uprawiać warzywa, a później przyrządzać z nich posiłki. Zbudowana została „Warsztatownia”, a wraz z nią specjalny duży stół, przy którym wychowankowie ośrodka mogą usiąść i wspólnie spożywać posiłki. Na różnego rodzaju wysokościach posadziliśmy rośliny, w taki sposób, aby dzieci na wózkach, mogły uczestniczyć w ich pielęgnowaniu. Zbudowana została „Zielona Siłownia”, dzięki której wychowankowie ośrodka mogą rehabilitować się i rozwijać fizycznie oraz plac z zabaw z trampoliną przystosowany dla dzieci poruszających na wózkach. I długo wyczekiwane boisko z nową nawierzchnią do piłki nożnej i siatkówki.

Kolejne etapy realizacji projektu jeszcze przed nami… Planujemy stworzenie „Ogrodu Kolorów”, „Ścieżki dźwięków”, „Ogrodu Zapachów”, placu zabaw dla najmłodszych, zamontowanie wokół boisk piłko-chwytów oraz zbudowanie specjalnej ścieżki sensorycznej. Całość inwestycji finansowana jest ze zbiórki publicznej, dlatego realizujemy ją etapami w zależności od sumy zebranych środków, pozyskanych materiałów oraz możliwości pomocy osób z zewnątrz.

– Adresatem wielu działań realizowanych przez fundację, zwłaszcza tych mających charakter edukacyjny, są kobiety. Organizowaliście Państwo m.in. warsztaty z cyklu ,,Kobieca Fabryka Sukcesu”, „Kobieca seksualność” czy „Ubierz się w kobiecość”… To  przypadek, czy jako fundacja dostrzegacie jakaś szczególną potrzebę aktywizowania żeńskiej części społeczności lokalnej?

– Jako kobieta mam świadomość ogromnych możliwości i siły jaka drzemie w naszej płci. Ale dostrzegam również to,, że wiele pań nie jest wystarczająco aktywna na rynku pracy. To zaskakujące zjawisko, bo dzisiaj gdy pracodawcy borykają się z problemem pozyskania pracowników i gotowi są płacić im znacznie więcej niż kiedyś, kobieta która pozostaje poza rynkiem pracy, sama skazuje się na banicję. Nie mogłam tego zaakceptować jako przedsiębiorca i Prezes Związku Przedsiębiorców dla Biznesu, dlatego postanowiłam zachęcić kobiety z naszej społeczności do większej aktywności zawodowej. Fundacja organizuje dla nich cykl warsztatów rozwoju osobistego, w trakcie których mogą zdobyć nowe kompetencje, wymienić się doświadczeniami, czy – po prostu – spotkać się i miło spędzić czas. Osobiście bardzo lubię te nasze spotkania, czerpię z nich dużą satysfakcję.

– Prowadzona przez Panią fundacja zajmuje się organizacją różnego rodzaju zbiórek oraz koncertów charytatywnych na potrzeby osób potrzebujących czy wymagających wsparcia. Czy podejmowanie takich działań w ogóle ma sens? Czy nie lepiej – jak mawiał Konfucjusz – dać ludziom wędkę niż rybę?

– To nie do końca jest tak… Weźmy na przykład Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Hucie, którym się opiekujemy. Jest jednostką budżetową, a więc nie ma możliwości zarabiania na siebie. Jego wychowankami są osoby z różnego rodzaju niepełnosprawnościami, często w spektrum autyzmu, również tacy, którzy nigdy nie nauczą się chodzić, czy mówić. Problem w tym, że nie każdemu MOŻNA „dać wędkę”.  Czasem potrzebna jest innego rodzaju pomoc i wsparcie. Dlatego właśnie Fundacja „follow Me”, podejmuje działania, które mają na celu otwieranie przed ludźmi nowych możliwości. Organizowane przez nas warsztaty rozwoju pozwalają nabyć nowych kompetencji, np. w zakresie wystąpień publicznych, czy asertywności. Pomagają podejmować nowe wyzwania, w myśl zasady „ja też mogę, również potrafię i dam radę”. Cieszę się, że dzięki tej aktywności ludzie stają się wrażliwsi na potrzeby drugiego człowieka, że obserwując to – co robimy, odkrywają, że razem można zrobić więcej. To wszystko sprawia, że mają większą motywację do pomagania sobie wzajemnie. Lokalna społeczność aktywnie włączająca się w różnego rodzaju inicjatywy, to niewątpliwie duża zasługa naszej fundacji. Jestem z tego bardzo dumna.

– Nie odnosi Pani wrażenia, że organizacje pozarządowe, a w szczególności fundacje –  „wyręczają” państwo w sprawach, którymi to ono powinno się zajmować…

– No cóż… w tej materii daleko nam jeszcze do ideału. W pracy w fundacji nierzadko widzę, jak nasze państwo podchodzi do problemów ludzi z niepełnosprawnościami, To wygląda tak, że czasem można odnieść wrażenie, że zdaje się ich w ogóle nie dostrzegać. Oczywiście mamy pomoc społeczną, płacimy podatki, na pierwszy rzut oka, wszystko działa tak jak należy… W rzeczywistości jednak tak nie jest!  Dlatego w niektórych obszarach życia publicznego, funkcje państwa MUSZĄ przejmować organizacje pozarządowe. Takie miejsca  jak Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Hucie zaspokajają tylko podstawowe potrzeby swoich wychowanków. Na nic innego już nie wystarcza funduszy. A przecież potrzeby bytowe to nie wszystko! Gdzie miejsce na rozwój, własne zainteresowania, sport czy rozrywkę? Dlatego mając świadomość, że jeśli my im nie pomożemy, to oni znikąd tej pomocy nie otrzymają – zaczęliśmy działać. Rządzący mają czas i mogą czekać, ja nie mogę, wybieram dobro dzieci.

– Organizujecie Państwo jako fundacja wiele kampanii społecznych, których przekaz buduje społeczną świadomość, zwraca uwagę na określone problemy, promocję konkretnych postaw, czy sprzeciw wobec pewnych działań… Czy potrzeba budowania społecznych postaw we współczesnym świecie to konieczność? Dlaczego nie umiemy sami tego robić? Czy podziela Pani pogląd, że jesteśmy pod tym względem coraz bardziej dysfunkcyjni?

Pamiętam początki współpracy ze Specjalnym Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym w Hucie.

Często wtedy zadawałam sobie pytanie – dlaczego ludzie ,,zdrowi” unikają tego miejsca? Czego się boją? Przecież niepełnosprawność intelektualna nie jest zaraźliwa. A jednak ludzie z jakichś powodów podchodzą do takich miejsc z rezerwą i na myśl o nich odczuwają dyskomfort. Paradoksalne, że dotyczy to również samych rodziców dzieci dotkniętych  niepełnosprawnością. Niektórzy z nich celowo oddają swoje dziecko do „normalnej szkoły”, bo boją się co powiedzą sąsiedzi i znajomi. Dzieje się tak zresztą z krzywdą dla samego dziecka, bo przecież w specjalistycznym ośrodku, takim jak w Hucie, miałoby opiekę dostosowaną do swoich potrzeb, nie byłoby też narażone na ewentualne szykany ze strony rówieśników. Nauczyciele uczący w „zwykłej szkole” nie są przecież przygotowani na problemy, które mogą pojawić się wraz z obecnością dziecka z niepełnosprawnością w  placówce. W efekcie nie zawsze radzą sobie z takim wychowankiem. Aby zmienić to archaiczne podejście, konieczna jest zmiana świadomości, nie tylko w skali naszej małej społeczności, ale bardziej globalnie. Dlatego m.in. nasza fundacja przygotowała spot społeczny ,,Nie Oceniaj. Spróbuj zrozumieć”, który  został wyemitowany w czerwcu na antenie TVP. Reklama zwraca uwagę na brak społecznej akceptacji dla innych zachowań. Odnosi ten problem w szczególności do osób z autyzmem. Wspólnie z Poradnią Pedagogiczno-Psychologiczną w Zwoleniu organizujemy także spotkania edukacyjne dla rodziców dzieci autystycznych w ramach cyklu ,,Autyzm wyzwanie współczesnej rodziny”. Mają na celu zmienić postrzeganie osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi oraz wzbudzić w ludziach z ich otoczenia większej empatię i chęć pomocy.

– Co do tej pory w działalności fundacji było dla Pani największym wyzwaniem?

– Fundacją zarządzam od 3 lat. Wcześniej całe życie byłam przedsiębiorcą. To rola podobna, ale nie do końca… Nowa działalność oznaczała dla mnie nowe wyzwania, musiałam sporo się nauczyć. Na szczęście miałam ogromne wsparcie ze strony bliskich. Ze strony mojego męża, dzieci, ale i przyjaciół, czy współpracowników. Jestem optymistką i tym pozytywnym nastawieniem do świata i ludzi staram się zarażać innych. Wierzę że jesteśmy tyle warci, ile dajemy z siebie drugiemu człowiekowi.

Rozmawiał: Andrzej Idziak

————————————-

Więcej informacji na stronie:

https://followme.edu.pl

https://www.facebook.com/FundacjafollowMe


Artykuł promujący podmiot ekonomii społecznej napisany został w ramach projektu pn.„Koordynacja ekonomii społecznej na Mazowszu” współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego, Regionalny Program Operacyjny Województwa Mazowieckiego na lata 2014-2020, Oś Priorytetowa IX Wspieranie włączenia społecznego i walka z ubóstwem, Działanie 9.3 „Rozwój ekonomii społecznej”.

Logotypy projektów unijnych

Opublikowano wO ekonomii społecznej w mediach

Powiązane