Menu Zamknij

Tygodnik OKO (10.2020)

Artykuły:

  • Ekonomia z sercem
  • Już nie raczkujemy…
  • Sensoryczna Karuzela
  • Gdy biznes służy celom społecznym
  • Mazowiecki Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej
  • Słowniczek

Ekonomia z sercem

W tym numerze chcielibyśmy Państwu przybliżyć hasło EKONOMII SPOŁECZNEJ. Pisaliśmy już na naszych łamach o nowoutworzonej Spółdzielni Socjalnej „Przystanek Kozienice”, a dzisiaj na środkowych stronach poznacie Państwo trzy podmioty z naszego regionu o duuużo dłuższej historii. O kolejnych napiszemy w listopadzie. W pierwszej kolejności chcemy przedstawić Wam trzy stowarzyszenia i dwie ciekawe radomskie restauracje. Znajdują się niedaleko, można w nich nie tylko dobrze zjeść, ale i pracują w nich niezwykli ludzie.

Czy myśleliście kiedyś o tym, co dzieje się z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, gdy kończą przeznaczone dla nich szkoły specjalne? A może zastanawiało Was, jakie konsekwencje dla kariery zawodowej ma choroba psychiczna i co dzieje się z taką osobą, kiedy z takiego powodu straci pracę? Czy jest coś lepszego, niż siedzenie w domu, telewizor i renta? Oczywiście! Są takie miejsca i nie tworzą ich jacyś tajemniczy ONI. Organizują je zwykli ludzie, bliscy osób z niepełnosprawnościami, dotkniętych zaburzeniami psychicznymi czy rozwojowymi, którzy organizują się i tworzą dla swych bliskich sieci wsparcia, bezpieczne przystanie i miejsca pracy. Takie zakłady, których głównym celem nie jest zarabianie pieniędzy, lecz dawanie pracy i oparcia ludziom społecznie wykluczonym lub zagrożonym wykluczeniem nazywamy przedsiębiorstwami społecznymi.

Na stronie 4 znajdziecie Państwo nasz wywiad z Dagmarą Janas z Radomskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób Niepełnosprawnych RAZEM, które 5 lat temu otworzyło w Radomiu restaurację “Różany Gościniec”, w której znalazły zatrudnienie m.in. osoby niepełnosprawne intelektualnie, co otwiera przed nimi drzwi do rehabilitacji, samodzielności i buduje poczucie ich wartości. Na tej samej stronie przeczytacie również o radomskim Stowarzyszeniu “Karuzela”, które zajmuje się profesjonalną opieką nad najmłodszymi dziećmi ze specjalnymi potrzebami rozwojowymi.

Na stronie 5 opublikowaliśmy także mały słowniczek pojęć związanych z przedsiębiorczością społeczną oraz reportaż z naszych odwiedzin w innej radomskiej restauracji – Gospodzie „Jaskółeczka”, prowadzonej przez Stowarzyszenie Ochrony Zdrowia Psychicznego WZAJEMNA POMOC, która nawet w obszarze przedsiębiorczości społecznej jest przedsięwzięciem niszowym, ponieważ zatrudnia – z powodzeniem i to od kilkunastu lat! – ludzi z zaburzeniami psychicznymi, chyba najsilniej stygmatyzowanym w naszym społeczeństwie.

Zapraszamy do lektury tych materiałów!


Już nie raczkujemy…

Radomskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób Niepełnosprawnych RAZEM działa od roku 2004 i do tej pory zdążyło już zrealizować kilka dużych przedsięwzięć związanych z rehabilitacją, opieką nad dziećmi ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi oraz integracją społeczną. Obecnie pod auspicjami stowarzyszenia działają żłobek i przedszkole “Kraina Radości”, Środowiskowy Dom Samopomocy oraz restauracja “Różany Gościniec”, w której zatrudnione są m.in. osoby niepełnosprawne intelektualnie.

To właśnie tę ostatnią – jako dobrze prosperujące przedsiębiorstwo społeczne – zdecydowaliśmy się odwiedzić i Państwu przedstawić. Gdy docieramy na miejsce, restauracja jest jeszcze zamknięta. Nasza rozmówczyni, prezes stowarzyszenia Dagmara Janas, dołączy do nas niebawem, mamy zatem chwilę, by rozejrzeć się po przestronnym, słonecznym wnętrzu i skosztować znakomitej kawy. Naszą uwagę zwraca wiszący na ścianie kalendarz, wydany przez stowarzyszenie. Bohaterami jego kart są osoby niepełnosprawne intelektualnie. Do lokalu, tymczasem dociera nasza rozmówczyni – elegancka, energiczna kobieta, która błyskawicznie skraca dystans, toteż dalsza rozmowa toczy się płynnie i bez przestojów.

Tygodnik OKO: Cofnijmy się o pięć lat. Macie już żłobek, przedszkole, w trakcie realizacji są także inne Wasze przedsięwzięcia… Kiedy pojawiła się myśl, że skoro nie ma możliwości lokowania Waszych podopiecznych – na szeroko rozumianym rynku pracy – to należałoby te miejsca stworzyć samemu?

Dagmara Janas, Prezes Stowarzyszenia na Rzecz Osób Niepełnosprawnych RAZEM w Radomiu: Kiedy nasze dzieci zaczęły dorastać, coraz częściej zaczęliśmy myśleć o tym, że trzeba zrobić dla nich coś szczególnego. Punktem wyjścia był pomysł, żeby otworzyć dla nich warsztat terapii zajęciowej. Perturbacji było wiele, a z naszych starań summa summarum wyszedł… Środowiskowy Dom Samopomocy. Każdy z naszych dzieciaków, gdy tylko skończył szkołę, przechodził tam automatycznie.

Wcześniej przez dwa lata prowadziliśmy Klub Integracji Społecznej, który był finansowany z budżetu unijnego. Zamierzonym efektem tego projektu, było znalezienie zatrudnienia dla 7 osób z niepełnosprawnością. Podpisaliśmy weksel na 1,5 mln, więc sprawa była bardzo poważna, a my musieliśmy szybko szukać dla nich pracy. Przez jakiś czas uderzaliśmy głową w mur, bo okazało się, że nikt nie chciał zatrudnić osób niepełnosprawnych intelektualnie. Zresztą osoby z takimi niepełnosprawnościami nie mogą pracować w pełni samodzielnie, muszą mieć pracę wspieraną, wspomaganą. A ponieważ żaden pracodawca nie chciał zdecydować się na takie ryzyko, stwierdziliśmy, że musimy zrobić coś sami i po prostu – stworzyć te miejsca pracy. Ktoś rzucił pomysł: otwórzmy restaurację. Powstała w miejscu, w którym teraz jesteśmy.

OKO: Zrobiliście to, można powiedzieć, trybem autorskim i nowatorskim?

D.J.: Powiem tak… Do momentu kiedy otwieraliśmy ŚDS i gdy działaliśmy jeszcze jako Klub Integracji Społecznej, pracowaliśmy trochę na zamkniętym rynku. Nigdzie poza Radom nie wychodziliśmy, nie ogłaszaliśmy, że robimy coś nowatorskiego. Działaliśmy po prostu dlatego, że uważaliśmy, że taka jest potrzeba. W którymś momencie spotkałam osoby z MOWES-u, które powiedziały nam: „musicie wyjść na zewnątrz, musicie się pokazywać, bo robicie fajne rzeczy”… i rzeczywiście trochę tak było. Zaczęliśmy wychodzić śmielej do ludzi i pokazywać to – co robimy. Ale przede wszystkim uczyliśmy się tego, na czym polega działalność przedsiębiorstwa społecznego. Teraz działamy już pewnie, już nie raczkujemy.

OKO: Czym się zajmują Wasi podopieczni?

D.J.: W restauracji „Różany Gościniec” pracuje sześć osób niepełnosprawnych intelektualnie, w tym cztery na kuchni i dwie, które wychodzą na salę obsługiwać klientów. Wkrótce uruchomimy nowe stanowiska pracy i dołączą do nich kolejne dwie osoby, które będą pracować jako kelnerzy.

OKO: Jak reagują obsługiwani przez nich klienci?

D.J.: Różnie. Ludzie jeszcze nie są generalnie przyzwyczajeni do tego, że obsługuje ich osoba niepełnosprawna intelektualnie. Inaczej jest, jeśli jest to osoba chora psychicznie jak np. w „Jaskółeczce”, która nie zwraca uwagi, inaczej – gdy w grę wchodzi charakterystyczny wygląd, problemy z mową, z jakimiś gestami. Ludzie się z czasem do takich zachowań przyzwyczajają, stają się one dla nich normalne, tylko trzeba – tak właśnie jak my – wychodzić naprzeciw pewnym stereotypom. To przynosi naprawdę dobre efekty.

Brakuje nam jednak jednej rzeczy, której na razie nie ma w ogóle w Polsce. Chodzi o to, że osoby z takimi niepełnosprawnościami, o których teraz rozmawiamy, potrzebują wsparcia mentora. Nie asystenta, ale właśnie mentora, który będzie – swego rodzaju – cieniem, oparciem osoby niepełnosprawnej. Który w razie potrzeby pomoże, podpowie, co taka osoba ma w pierwszej kolejności zrobić i jak to ma zrobić… W wypadku osoby z niepełnosprawnością intelektualną to nie działa tak, że ona się raz nauczy i… już, pewne czynności muszą być cały czas powtarzane. Jeśli nie będzie tego przez cały czas robiła, to o tym zapomni.

Wielokrotnie na różnych forach mówiłam o tej luce. Przedsiębiorstwa społeczne, które otwierają miejsca pracy dla osób z niepełnosprawnością intelektualną powinny mieć też możliwość zatrudnienia mentora. Takie miejsca pracy powinno się również rozliczać w ramach dotacji. Ja sama zatrudniłabym do obsługi więcej osób niepełnosprawnych, ale nie stać mnie na to, żeby dodatkowo zatrudnić osoby, które będą je wspomagać. A gdyby takiej osobie, powiedzmy przez rok czy dwa, był opłacany ZUS, to już byłoby dużo. Naprawdę przydałoby się tu jakiś program. Być może to pole do popisu dla PFRON-u, który ma przecież pieniądze na zatrudnianie osób niepełnosprawnych…

Tygodnik OKO: Miejmy nadzieję, że takie rozwiązanie się pojawi. I ostatnie nasze pytanie: jak przeżyliście ten trudny dla nas wszystkich czas początku pandemii?

D.J.: Na początku to było dla nas jak grom. Kwestia biznesowa to jedno, społeczna – drugie. Lokal zamknięty i pytanie – co zrobić z ludźmi? Szybko jednak przyszło opanowanie i zaczęliśmy szukać wyjścia z tej trudnej sytuacji. Zmniejszyliśmy etaty, uruchomiliśmy dowozy posiłków do klienta, catering, gotowaliśmy dla personelu szpitalnego i pogotowia, uruchomiliśmy profil garmażeryjny, zrobiliśmy zbiórkę publiczną, z której gotowaliśmy obiady… Przetrwaliśmy. Dziś znów ruszamy z nowymi planami… ale o nich powiem innym razem, bo nie chciałabym zapeszyć!


Sensoryczna Karuzela

Radomskie Stowarzyszenie „Karuzela” powołane zostało w listopadzie 2007 r. w celu pomagania osobom z ADHD, zespołem Aspergera, autyzmem oraz innymi niepełnosprawnościami. Jego szeroka działalność obejmuje dziś specjalistyczne placówki przedszkolne dla dzieci autystycznych oraz wczesne wspomaganie rozwoju (WWR). Organizuje też szkolenia, warsztaty i wyjazdy integracyjne.

Integracja sensoryczna – brzmi niecodziennie, prawda? Chodzi jednak właśnie o codzienność i odnajdywanie się w niej. Zmysły przez cały czas bombardują nas ogromną ilością informacji, a jednak nie jesteśmy tym przytłoczeni. Jest tak dlatego, że nasz mózg sprawnie je wszystkie przetwarza i porządkuje, co nazywa się integracją sensoryczną. Nie wszyscy jednak mają tyle szczęścia.

Przedszkole sensoryczne

Dziecko z zaburzeniami integracji sensorycznej odbiera świat inaczej – bodźce są zbyt silne lub zbyt słabe, mieszają się i nie układają w spójny obraz. Potrzebuje specjalnej pomocy. Takie właśnie działania prowadzi Stowarzyszenie „Karuzela” w swoim żłobku i przedszkolu, gdzie profesjonaliści robią wszystko, by wesprzeć jego rozwój i – dosłownie – przybliżyć mu świat, jaki znamy.

W myśl zasad neurodydaktyki, czyli edukacji poprzez doświadczanie, pod okiem pedagogów dzieci smakują, dotykają, wąchają, poznają, bawią się barwami i fakturami. Jest to cenne dla dzieci zdrowych, a dla tych z zaburzeniami sensorycznymi – zbawienne. Co ważne: w grupach integracyjnych dzieci „zwykłe” spotykają się i wspólnie bawią z „niezwykłymi”. Drugi rodzaj, grupy teraputyczne, przeznaczony jest dla dzieci, które do takiego kontaktu z rówieśnikami trzeba dopiero przygotować.

WWR

Wczesne wspomaganie rozwoju to intensywne działania, prowadzone bardzo wcześnie, gdy tylko u malutkiego dziecka dostrzeżona zostanie niepełnosprawność. Nie warto czekać! Każde dziecko niepełnosprawne ma prawo do bezpłatnej, fachowej pomocy. Jeśli macie Państwo choć cień podejrzenia – warto zajrzeć na stronę karuzela.org lub skorzystać z danych adresowych, które podajemy poniżej.

Stowarzyszenie „Karuzela” prowadzi również różne inne formy działań społecznych. Otworzyło Bezpłatny Punkt Konsultacyjny dla osób z zaburzeniami psychicznymi i ich rodzin (kontakt pod numerem poniżej). Zorganizowało także ostatnio trzydniowy rajdu pieszy po Puszczy Kozienickiej dla uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych, dla seniorów zaś prowadzi Międzypokoleniową Szkoła Integracji.

Stowarzyszenie „Karuzela”

Starokrakowska 135, 26-600 Radom

Tel: 510 832 823

e-mail: stowarzyszenie@karuzela.org


Gdy biznes służy celom społecznym

Nawet na mapie polskich przedsiębiorstw społecznych Gospoda Jaskółeczka” to przedsięwzięcie niezwykłe. Tworzące ją 13 lat temu stowarzyszenie postawiło przed sobą bardzo ryzykowne zadanie: otworzyć biznes, w którym znajdą zatrudnienie osoby należące do chyba najbardziej stygmatyzowanej grupy niepełnosprawnych -osób z zaburzeniami psychicznymi. Jak pokonać zbudowane na stereotypach uprzedzenia i obawy? Okazuje się, że można. I co najważniejsze – warto.

GPS prowadzi nas przez radomski Michałów o tyle niefortunnie, że lądujemy na terenie „Jaskółeczki” od strony zaplecza. Wnętrze jest przestronne, a jednocześnie przytulne, ciekawie zagospodarowane, wystrój zdecydowanie z tych “ciepłych”. Czeka już na mnie Jolanta Gierduszewska, prezes Stowarzyszenia Ochrony Zdrowia Psychicznego WZAJEMNA POMOC i jednocześnie – od samego jego początku – lider całego przedsięwzięcia oraz jeden z pracowników – sympatyczny, młody mężczyzna, który przez cały czas będzie towarzyszył naszej rozmowie. Restauracja jest jeszcze zamknięta, ale od strony kuchni zaczynają dochodzić smakowite zapachy… oraz odgłosy energicznego tłuczenia mięsa, co skłania nas do przeniesienia się z dyktafonem na taras.

Rozmowy to za mało

Pomysł założenia gospody zrodził się z poczucia, że najkrócej mówiąc, rozmowy to za mało. Stowarzyszenie działało sprawnie, ale tzw. miękkie rezultaty, to nie było to, o co dokładnie chodziło. Gdy pojawiła się możliwość partnerowania krakowskiej Inicjatywie na Rzecz Gospodarki Społecznej COGITO, czyli krajowemu pionierowi zatrudniania osób z zaburzeniami psychicznymi – nie wahali się. Po krakowskim pensjonacie „U Pana Cogito” i podobnym przedsięwzięciu w Jedliczach – radomskie stowarzyszenie było poza Małopolską pionierem. Dziś jest to powodem do dumy… ale wtedy?

Wszystko od zera

Moje pytanie, czy się bali, skwitowane zostaje śmiechem pani prezes. Jasne, że się bali. Być pionierem, to znaczy budować od zera. Na początku niosła ich euforia. Trudne sprawy – budynek, remont tegoż, dokumentacja, wszelkie formalności – załatwiali w locie, to ich nakręcało. Potem przyszły obawy: czy się uda, co powiedzą mieszkańcy, czy zaakceptują taką innowację? Postanowili nie czekać, aż ktoś się nimi zainteresuje i przedstawi ich inicjatywę po swojemu i zrobili w tym celu konferencję.

Dziennikarze byli zdziwieni, że ktoś zaprasza ich do budynku jeszcze w trakcie trwających robót budowlanych, tłumaczy co to będzie i po co… ale dzięki temu mogli stanąć na wysokości zadania i przygotować czytelników na to, co od lata 2007 roku miało stać się faktem. Na stronie Jaskółeczki, w zakładce MEDIA, można dziś znaleźć niektóre z tamtych artykułów. Nagłówki są znamienne: „Do gospody po pierogi i serce”, „Miejsce pełne ciepła”, „Naleśniki na depresję”. Ten ostatni to ulubiony tytuł pani prezes.

Koledzy-dziennikarze – chylimy czoła, zrobiliście wtedy dobrą robotę. Jest w tych artykułach trochę uspokajającego perswadowania czytelnikowi, że nie ma się czego obawiać, że osoby zatrudnione nie stanowią zagrożenia. Gdy pytam, czy było to potrzebne, szefowa Jaskółeczki raczy mnie anegdotą.

Jeszcze czegoś dosypią”?

Była taka sytuacja, że jak nasi pracownicy musieli robić badania, pani doktor zasugerowała mi, że chyba zwariowałam, “no bo jak to – a co, jak oni dosypią czegoś do zupy? Jak można takie osoby dopuścić do gotowania?”

Śmiejemy się wspólnie, ale gdyby się zastanowić, sytuacja wcale nie wydaje się śmieszna. Mówimy przecież dokładnie o tych uprzedzeniach, które uniemożliwiają osobom z zaburzeniami psychicznymi znalezienie pracy nawet wówczas, gdy byliby w stanie ją wykonywać.

A kim właściwie są te osoby, co kryje się za terminami „po kryzysie psychicznym” czy „osoby dysfunkcyjne”? Pytam o to i w odpowiedzi słyszę, że historie są różne, ale… nie one są najważniejsze. Nie będę miał okazji rozmawiać z „dysfunkcyjnymi” pracownikami „Jaskółeczki”, ani robić im zdjęć i szanuję tę decyzję, ponieważ przekonuje mnie wyjaśnienie, że wolą prezentować się przez swoją pracę. Taka jest filozofia „Jaskółeczki”, która szanując prywatność swoich pracowników nawet na konferencjach nie przedstawia fotografii załogi, tylko zdjęcia potraw. Tego, czym pracownicy chcą i lubią się dzielić.

Czasem trzeba odczekać

W tym momencie 75 proc. załogi „Jaskółeczki” to osoby niepełnosprawne, w trakcie leczenia lub po kryzysach zdrowia psychicznego. Robią wszystko, tj. pracują nie tylko w kuchni i przy obsłudze gości, ale także zajmują się marketingiem – a był okres, gdy również i księgowością. Sami wymyślają potrawy, dekoracje, tworzą materiały promocyjne i gadżety uprzyjemniające pobyt w gospodzie.

Nie zawsze jest jednak łatwo. Naruszone zdrowie psychiczne podlega fluktuacjom, są okresy lepsze i gorsze. Niektórzy potrzebują czasem przerwy – przedsiębiorstwo społeczne jest wtedy w stanie zaoferować im dużo większość elastyczność, niż komercyjny biznes. Niektórzy rzucają pracę, nie słuchają perswazji, są przekonani, że to koniec – a potem bywa, że wracają. Czasem trzeba po prostu odczekać. Mimo wszystko pani prezes podkreśla, że na pracownikach można polegać.

Coś się zmieniło?

Gospoda utrzymuje się na rynku od 13 lat, to bardzo długo. Sukces biznesowy jednak to jedno, a co z misją reintegracyjną? Czy „Jaskółeczce” udało się choć trochę zmienić postawy mieszkańców Radomia wobec osób z zaburzeniami psychicznymi?

– U nas już teraz goście nawet nie dostrzegają, że są to osoby chore. Skoro przychodzą rodziny z dziećmi, no to chyba muszą mieć zaufanie? Dzieci mają u nas swój kącik, uwielbiają bawić się później w domu w to, jak my obsługujemy, jakie podajemy posiłki.

I rzeczywiście: oglądając ów dziecięcy kącik nie sposób nie dostrzec, że jest intensywnie użytkowany – widać to po zapisanej i zarysowanej od góry do dołu tablicy, która zastąpiła wycofane w czasie pandemii pluszaki. Przy okazji rozglądam się po pomieszczeniu – na półce i ścianie rzuca się w oczy imponująca kolekcja nagród i wyróżnień. Przeglądając je dowiaduję się, że „Jaskółeczka” jest laureatem m.in. konkursu “Miejsce Przyjazne w Radomiu”, zdobyła nagrodę główną i tytuł “Przedsiębiorstwa Społecznego Roku” w roku 2018 (rok wcześniej – wyróżnienie) oraz co najmniej dwukrotnie (2018 i 2019) została wyróżniona znakiem Mazowieckiej Marki Ekonomii Społecznej.

Plan jest dla mnie, nie ja dla planu

Metod jak formalnie prowadzić przedsiębiorstwo społeczne jest wiele. Jaskółeczka od początku działa jako spółka z.o.o., której jedynym udziałowcem jest Stowarzyszenie Ochrony Zdrowia Psychicznego „Wzajemna Pomoc”. Jolanta Gierduszewska przyznaje, że w trudnych czasach pojawiała się myśl przekazania części udziałów Urzędowi Miasta, jednak pomysły takie mijają, gdy mijają problemy. Dla ludzi z „Jaskółeczki” ważna jest samodzielność i samowystarczalność. Pani prezes streszcza to podejście następująco:

– Nasze podejście jest bardziej praktyczne, a mniej projektowe”. Od dawna nasza filozofia jest taka, że wszelkie pozyskiwane pieniądze mają służyć rozwojowi, a nie tylko temu, żeby je wydać. Jeśli z jakiegoś powodu czegoś, na co pozyskaliśmy środki, nie możemy w pełni zrealizować, to te pieniądze po prostu oddajemy. Zdarza się. Zawsze uważałam, że plan jest dla mnie, a nie ja dla planu.

Biznes, który służy celom społecznym

Celem przedsiębiorstwa społecznego takiego jak „Jaskółeczka” jest tworzenie i utrzymywanie miejsc pracy – w tym wypadku dla osób z zaburzeniami psychicznymi – by pomóc ich zaktywizować i ponownie włączyć w główny nurt społeczeństwa. To właśnie nazywa się reintegracją. Ważne jest też oddziaływanie na społeczeństwo, by zwalczać wciąż pokutujące w nim uprzedzenia. Na pewno nie chodzi o to, by gromadzić kapitał – tutaj biznes służy celom społecznym.

Członkowie stowarzyszenia mówią, że ich sekret to robić dużo, ale nie za dużo. Projektów i grantów jest dziś wiele – wybierać trzeba te społecznie najwartościowsze.

W tym punkcie dyktafon poszedł już dawno w odstawkę, a nasza rozmowa toczyła się przy (pysznej!) zupie z dyni, a potem przy serniczku z pianką, którymi to specjałami zostaliśmy poczęstowani. Redaktor naczelny (który w międzyczasie do nas dołączył) zarzekał się w drodze powrotnej, że ilekroć będziemy w Radomiu, to miejsce będzie naszym obowiązkowym przystankiem.


Mazowiecki Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej

Mazowiecki Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej prowadzony przez Fundację Fundusz Współpracy wspiera mazowieckie przedsiębiorstwa społeczne oraz ludzi, którzy je tworzą. Efekt jego działań to ponad 250 podmiotów ekonomii społecznej w subregionach: ciechanowskim, ostrołęckim i radomskim.

Z usług mOWES korzystać mogą osoby indywidualne, a także instytucje zaangażowane w tworzenie przedsiębiorczości społecznej: organizacje pozarządowe, spółdzielnie socjalne, samorządy, urzędy pracy, ośrodki pomocy społecznej i instytucje rynku pracy.

Kontakt (subregion radomski):

MOWES, 25 Czerwca 45, 26-600 Radom, tel. 600 923 287 lub 798 371 280

www: mowes.pl (e-maile i więcej telefonów w zakładce KONTAKT)


Słowniczek

Ponieważ w tekście pojawiają się niespotykane na co dzień sformułowania, poniżej krótkie ich objaśnienia:

Ekonomia społeczna to ekonomia, w której liczy się nie tyle dochód, ile pożytek społeczny. Działalność gospodarcza lub społeczna prowadzona w ramach ekonomii społecznej ma poprawiać sytuację jakiejś grupy zagrożonej marginalizacją i/lub być pożyteczna dla całego społeczeństwa.

Klub integracji społecznej udziela pomocy w powrocie do pełnienia ról społecznych i zdobywaniu kwalifikacji zawodowych potrzebującym tego osobom i ich rodzinom. Odpowiada na potrzeby lokalnego środowiska.

Przedsiębiorstwo społeczne aktywizuje i wspiera osoby mające problemy ze znalezieniem pracy, nie prywatyzuje zysku i jest zarządzane z udziałem pracowników. Listę takich przedsiębiorstw prowadzi Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Spółdzielnia socjalna łączy cechy przedsiębiorstwa i organizacji pozarządowej. Głównym celem jej istnienia jest zapewnienie pracy członkom, zysk jest na drugim miejscu – tym różni się od zwykłej spółki.

Warsztat terapii zajęciowej (WTZ) – samodzielna placówka dla niepełnosprawnych osób dorosłych, pomagająca im w rehabilitacji społecznej i zawodowej. Pomaga zdobywać pożyteczne umiejętności i uczy m.in. jak znaleźć pracę.


Artykuły promujące ekonomię społeczną napisane zostały w ramach projektu pn. „Koordynacja ekonomii społecznej na Mazowszu” współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego, Regionalny Program Operacyjny Województwa Mazowieckiego na lata 2014-2020, Oś Priorytetowa IX Wspieranie włączenia społecznego i walka z ubóstwem, Działanie 9.3 „Rozwój ekonomii społecznej”.

Logotypy projektów unijnych
Opublikowano wO ekonomii społecznej w mediach

Powiązane